Smutna historia pani Haliny
Smutne historia pani Haliny. Morderstwo, smutek i pamięć o synie, którego oprawiła w duża anryramę.
Pani Halina bardzo przeżyła morderstwo swojego jedynego syna. To był dobry chłopiec. Został zabity przez kolegę z klasy, który chciał upozorować zbrodnię idealną. Mieli zaledwie 12 lat.
– Wielka tragedia. Pani, ja nawet nie wiem, co powiedzieć – usłyszeliśmy od sąsiadów, badając tę zbrodnie.
Kiedy wchodzimy do mieszkania pani Haliny, widzimy, że czas się dla niej niejako zatrzymał. W przedpokoju wisi wielka antyrama na wymiar, a w niej – zdjęcie 12-letniego Arnolda. Wygląda na wrażliwego chłopca, ma okulary. W ręku trzyma książkę.
-Trudno uwierzyć, że został zamordowany… To już tyle czasu minęło… Nic nie zaleczy tej rany – mówi pani Halina, a głos jej drży.
Gdy wchodzimy razem z nią do salonu, widzimy, że jest tam kolejna antyrama na wymiar.
– Te antyramy pozwalają mi pogodzić się ze stratą – mówi pani Halina, szlochając. – Czuję, jakby mój chłopczyk był dalej z nami…
Trudno się nie zgodzić, że tak wielka tragedia pozostawia w duszy matki zgliszcza. Nikt nie chciałby stracić swojego jedynego dziecka.
– To nie taka powinna być kolej rzeczy… Najpierw rodzice, a potem dzieci.
Pani Halina jest przemęczona blondynką w wieku około 40 lat.
– Arnold był owocem mojego małżeństwa z moim pierwszym mężem, tirowcem – mówi nam. W kolejnej antyramie na wymiar, wiszącej tuż obok zdjęcia zmarłego tragicznie synka, widzimy potężnego mężczyznę w kaszkiecie. Uśmiecha się i przegryza coś na ząb, a w tle – roboty uliczne.
– To jest właśnie ojciec Arnolda, Henryk – mówi pani Halina ciepło. Na chwilę się rozchmurza, widać, że myśli o czymś miłym. – Zmarł na zawał.
Przykre jest życie takich osób, którym umarli wszyscy bliscy – ale one się nie poddają i dlatego powinniśmy brać z nich przykład. Pozostaje mieć nadzieję, że pani Halina nie będzie musiała już kupować kolejnej antyramy na wymiar, aby umieszczać w niej zdjęć osób, za którymi tęskni. Lepiej, aby byli oni w pobliżu niej.
Panią Halinę można wesprzeć w akcji Szlachetnej Paczki. Nasz wolontariat zbiera dla niej na sokowirówkę oraz rzeczy na zimę, ponieważ po śmierci swojego męża popadła w biedę. Nic nie jest bardziej warte wysiłków, niż widzieć, jak na twarzy tej zmęczonej życiem kobiety pojawia się iskra uśmiechu.
Tekst zewnętrzny, artykuł sponsorowany
Czytelniku pamiętaj:
Niniejszy artykuł ma wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowi poradnika w rozumieniu prawa. Zawarte w nim treści mają na celu dostarczenie ogólnych informacji i nie mogą być traktowane jako fachowe porady lub opinie. Każdorazowo przed podejmowaniem jakichkolwiek działań na podstawie informacji zawartych w artykule, skonsultuj się ze specjalistami lub osobami posiadającymi odpowiednie uprawnienia. Autor artykułu oraz wydawca strony nie ponosi żadnej odpowiedzialności za ewentualne działania podejmowane na podstawie informacji zawartych w artykule.